Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SLIDER. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SLIDER. Pokaż wszystkie posty
Co się dzieje ze światem? Czy to już W.W.III?

Co się dzieje ze światem? Czy to już W.W.III?



 

Illustration by Alex Williamson. 

Długo się zastanawiałam czy powinnam cokolwiek napisać o obecnej sytuacji jaka się dzieje na świecie. Z racji tego, że historia odgrywa dużą rolę w tym miejscu, postanowiłam kilkoma refleksjami się podzielić z zachowaniem mojej własnej etykiety. Ciężko trzymać emocje na wodzy kiedy patrzy się obecnie na świat. Chcę żeby jakiś mały ślad tu był jednak post będzie zakamuflowany przed wyszukiwarkami.

FANTAZJE SPRZED PONAD DEKADY

Pamiętam jak ponad już 10 lat temu zaczęłam interesować się historią na swój własny sposób, często uzupełniając braki z okresu szkolnego. Niestety system edukacyjny (przynajmniej w moim okresie zdobywania wiedzy) wolał katować nas w kółko tym samym pozbawiając  dogłębnego poznania najważniejszego okresu historycznego czyli  II wojny światowej i czasów powojennych.  No bo po co człowiek ma wiedzieć i myśleć. Takim się trudniej steruje…. Niech się szerzy głupota dalej a zamiast czytać i się czegoś dowiedzieć to w dzisiejszych czasach lepiej na przykład TIKTODURNOTE  uprawiać. Pamiętam jak 10 lat temu z ówczesnym przyjacielem  rozmawialiśmy dużo o historii, rozważając fakt że III wojna światowa prędzej czy później nas dopadnie. Dla mnie było to oczywiste, że jak do tego dojdzie w Europie to tylko ze strony jednego kraju, który to rozpocznie. Dekadę później fantazyjne rozmowy stają się rzeczywistością.  Czy jestem zdziwiona? NIE. To była kwestia czasu. Jestem zdziwiona raczej TYMI którzy są zdziwieni i pytają jak to się mogło stać? Serio?? Wystarczy w minimalnym stopniu poczytać historię albo chociaż nauczyć się wyciągać wnioski z przeszłości… nie chodzi  tu, że teraz wszystkie kraje wyciągną czołgi i rakiety. Konflikt militarny o charakterze lokalnym się rozpoczął, stoimy w przedsionku światowego konfliktu. Czy to już jest III.W.Ś?

Pamiętam jak rozmawialiśmy  wtedy jaka powinna być rola państwa, stawiając głównie na zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom. M. in.  dobrze rozbudowana i silna armia. Dobrze słyszeć, że w końcu się za to biorą, szkoda że dopiero teraz ale lepiej późno niż wcale. Bo prawda jest taka,  jak widzimy obecnie, że każdy konflikt  najpierw będzie prowadzony metodą konwencjonalną.  Nikt od razu ot tak nie użyje broni masowego rażenia. A ludzie sobie myśleli, że czołgi i rakiety to tylko co najwyżej na filmach i serialach wojennych będziemy oglądać. No przecież to  już tak odległa historia. Tak, to historia, która się powtarza. I dzieje się przysłowiowe „parę” kilometrów od naszej granicy. Jedną z różnic pomiędzy czasami wstecz a teraz jest fakt, że możemy widzieć na bieżąco i załamywać ręce co wyczyniają Sowieci na Ukrainie. 80 lat temu ludzie widzieli tylko to co się działo na ulicach i co dochodziło do nich gdzieś tam z frontu….

A HISTORIA KOŁEM SIĘ TOCZY….

Jako emocjonalna, przywiązana do swojego kraju osoba, zawsze twierdziłam, że pomimo zakończenia wojny imperialne zakusy niektórych krajów pozostały niezmienione. Niemcy, wiadomo z racji swojego położenia, obecności w Unii i Nato mają utrudnioną sytuację i nie podskoczą nam już militarnie (mam nadzieję) po to są takie organizacje aby zapobiegać powtórce z 1939 roku. Co nie znaczy, że gdyby im się tylko  okazja nadarzyła to jestem przekonana , że zrobiliby to samo co Sowiety teraz. Jednak patrząc na wschód czas stanął  w miejscu a SOWIECKIE POMIOTY dalej są, były i będą Sowieckimi Pomiotami, których nazywam tak od zawsze i mam, mówiąc delikatnie w „odwłoczku” poprawność polityczną i kurtuazyjne nazewnictwo.  Szwaby pozostały Szwabami którzy z Sowietami  próbowali się  dogadywać teraz  tak jak to robili w 39r. No tak mi „przykro”, że im Nord Stream padł…

Pani „Helmut”  M razem z naszym Sługusem i Poddańcem tamtego okresu  „D.(orobkiewiczem )T” długo współpracowali dla wrogiego Sowieta P  oj długo czego konsekwencje możemy sobie teraz oglądać. Ach Zapomniałabym jeszcze o  jednym  graczu,  bo przecież „Państwo Płaza” też o swoje „furteczki” grało. Jak to ciekawie się teraz słucha archiwalnych wypowiedzi  wyżej wymienionych „Znamienitości” politycznych emitowanych w różnych programach. Jak to się handlowało i układało po cichu z Sowieckimi Pomiotami i naczelnym Wielkim Sowietem  P. ładując mu w kierman mnóstwo pieniędzy na jego przyszłe masakry, wojenki  i ludobójstwo. Warto nadmienić że to co się dzieje na Ukrainie to nie pierwszy pokaz brutalnego mordu ludzi. Wystarczy przypomnieć sobie na przykład o Czeczeni….. 

COŚ MNIE JEDNAK ZASKOCZYŁO…..CHYBA…

Wojna konwencjonalna to już wiadomo, brak zaskoczenia. Za to już zachowanie sowieckich wojsk ciut mnie zaskoczyło. Urodzona w czasach pokoju (względnego), oglądając a mnóstwo produkcji filmowych,  dokumentów z okresu 1939- 44 i nie tylko miałam nadzieję że w obecnych już „cywilizowanych” czasach będą przestrzegane ogólnie przyjęte normy i konwencje zachowania w czasie wojny. No mamy XXI wiek, i mordowanie cywilów, bombardowanie szpitali, szkół, przedszkoli,  mordowanie matek z dziećmi, gwałty, grabieże jest dla mnie nie do pojęcia, że takie prymitywne zachowania mogą działać dalej.  A potem sobie myślę: Joanno przecież SOWIECKIE POMIOTY się nie zmieniły, to na co ty liczysz??? Ruscy mają ogromną drogę przed sobą może i wieki całe zanim tam coś na plus nastąpi. I tak dochodzę do wniosku, że otoczenie wokół  nas może się zmieniać, daty będą się zmieniać, ale człowiek w swojej prymitywnej naturze się nie zmienia. I to jest najbardziej smutne w tym wszystkim. Natura człowieka, żądza władzy, panowania, pieniędzy, wpływów, ambicja to będzie zawsze i pewnie dłuuugo jeszcze ludzie będą musieli uczyć się przewartościowywania życia tu na Ziemi. Znieczulica co u niektórych jest porażająca bo na przykład „Sowieckie Putany” bardzo się żalą, jest im niewymownie przykro, do tego stopnia, że postanowiły na znak protestu pociąć firmową torebkę.... Bo u Chanel zakupów przez sankcje zrobić nie mogą. No Straszny mają żal  "dziewuszki"…

A KIEDYŚ SIĘ Z NAS ŚMIELI I KPILI

Jak echa padają teraz cytowane słowa Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i nikt teraz przynajmniej  po tej „stronie” się nie dziwni, że nie były to fantasmagorie  i rusofobia. Baaa nawet temat Smoleńska powrócił i może teraz po 12 latach dotrze do niektórych, że to nie mała brzózka rozpierdzieliła na drobne samolot. Obecnie obserwujemy sowiecką propagandę szerzoną na ich własnym terenie do ich własnych obywateli. Skoro opanowali ją do perfekcji to co tu się dziwić, że 12 lat temu co poniektórzy łyknęli ich historyjkę nawet nie wysilając się zadawać podstawowych pytań, oddając „wrogowi” prowadzenie dochodzenia w naszej własnej sprawie, na naszym samolocie, z naszą państwową elitą. Tak bardzo „niewygodną” Sowietowi P.  Zbliża się kolejna rocznica jestem ciekawa jaki będzie panował teraz nastrój i narracja w mediach. Normalnie aż włączę telewizor. Chyba. ..

Nadmienię, że wrak samolotu ciągle jest w Smoleńsku. Zostawię to bez komentarza, bo musiałabym zapomnieć ,że jestem Damą.

 

Czy coś nam polakom grozi? W końcu wszędzie słychać że POLSKA JEST BEZPIECZNA?

Cóż, sam prezydent Biden się do nas pofatygował aby pokazać zjednoczenie zachodu. No w końcu Nato Rządzi, Nato Radzi, Nato nigdy cię nie zdradzi i trzymajmy się tego aby nie popaść w paranoje. Choć za każdym razem kiedy słyszę że Polska jest bezpieczna to mi się lampka zapala. Nie sądzę aby akurat na nas miała być zrzucona bomba atomowa.          Oni raczej też w tym sensu nie widzą póki co. Nie trzeba nam rakiet aby Polska i tak pogrążyła się w kryzysie. I mam tu na myśli kryzys gospodarczy, miliony uchodźców, inflacje i inne te ekonomiczne terminy w które nie chcę się zagłębiać. Ledwo Covid się skończył, fakt duża zasługa w tym największego SOWIETA P, to teraz kolejne atrakcje zapewnione. Trzeba przyznać że ta „Mała Elitarna Grupka” co to rządzi światem cały czas usilnie dba i pracuje nad tym aby nam się nie nudziło..

LUDZIE JAKO WIDZ W TEATRZE A „SHOW MUST GO ON”

Mam wrażenie, że my zwykli ludzie w całej obecnej sytuacji jesteśmy z perspektywy fotela niczym widzowie w teatrze. Patrzymy na przygotowaną, dobrze zaplanowaną wcześniej sztukę, pewne obsadzone role, ale nie mamy bladego pojęcia co się dzieje za kulisami. Kto tą sztukę tak naprawdę układa, dyryguję i co my mamy pojąć w tym całym przedstawieniu .Póki co wydźwięk jest dla nas prosty. Mamy dobrego i złego bohatera. Kibicujemy dobremu a zło ma przegrać i być ukarane. I oby Ukraina zwyciężyła, choć na naszych oczach formują się kolejne strefy wpływów, walka mocarstw i pewnie jeszcze inne rzeczy o których się może kiedyś dowiemy.  Wiadomo jest jak to się zawsze mawiało „ Jak nie wiadomo o co chodzi  to wiadomo że  o kasę”  Nowy porządek próbuje się tworzyć na Ziemi. Problemy z surowcami, kryzys energetyczny , no ciekawie będzie. Ukraina może być tylko „zapalnikiem” do czegoś zakrojonego na o wiele większą skalę. Myśle, że sedno tego co tu się tak naprawdę rozgrywa i będzie się dziać  dalej jest poza naszą wiedzą póki co…..

A ja sobie będę oglądać dalej, załamywać ręce z niedowierzania i czekać…..Nigdzie się nie wybieram....

P,S Mam nadzieję, że mój Szyfrowany Wywód będzie zrozumiały dla tych co tu zbłądzą. Głównie zostawiam go tu dla Siebie. Podaję tak na szybko linki dla ciekawych...

Ronald Bernard, holenderski przedsiębiorca udzielił kiedyś wywiadu, w którym zdradził kto rządzi światem i jak wygląda piramida władzy w ówczesnym świecie podrzucam link poniżej a całość w kilku częściach jest na youtube.

https://www.youtube.com/watch?v=ogcnOWR3_7E&ab_channel=MarcinSko%C5%82ucki

Kolejny fajny  i ciekawy kanał publicystyczny Atora

https://www.youtube.com/c/wideoprezentacje

Do Pana Krzysztofa Jackowskiego też czasem zaglądam…

https://www.youtube.com/channel/UCbS8vsbx1MSl1aGrja2-4kg

 


RUMUNIA TRIP: SYBIN, VALEA VIILOR, BIARTAN & WIDEO

RUMUNIA TRIP: SYBIN, VALEA VIILOR, BIARTAN & WIDEO


 

ZWIEDZAMY RUMUNIĘ, CIEKAWE MIEJSCA W RUMUNII,

SYBIN - PONOĆ NAJPIĘKNIEJSZE MIASTO RUMUNII.

Tego dnia rozpoczęliśmy zwiedzanie od urokliwego miasta Sybin. Słyszałam, że to jedno z piękniejszych miast Rumunii. Nasz hotel był blisko starówki, więc krótki spacerek i znaleźliśmy się w sercu miasta. Dotarliśmy do głównego placu Piata Mare, gdzie wznosiła się wieża ratuszowa. Oznaczało to dla mnie i taty kolejną wspinaczkę ale dla widoków jestem w stanie się czasem poświęcić. I było warto jak widać  mam nadzieję na zdjęciach i wideo Stare Miasto z góry wyglądało przepięknie.  Początki Sybina sięgają XII wieku. Kiedy przybyła tu fala niemieckiej kolonizacji została utworzona osada Villa Hermani. Później, bo już w XIII wieku, miasto silnie fortyfikowano ze względu na zagrożenie ze strony Mongołów. Starówka podzielona jest na dwie części: Górne Miasto – powstało w okresie  kolonizacji saskiej w latach 1191-1224, wokół istniejącej tutaj romańskiej bazyliki, oraz Dolne Miasto – rozciągające się wzdłuż szlaku komunikacyjnego (dzisiejszych ulic 9 Mai i Faurului). Od razu z wieży ratuszowej zdecydowaliśmy się ruszyć w stronę Dolnego Miasta czyli Piata Mica.

ZWIEDZAMY SYBIN, CIEKAWE MIEJSCA W RUMUNII

ZWIEDZAMY RUMUNIĘ, CIEKAWE MIEJSCA W RUMUNII, CO ZOBACZYĆ W RUMUNII, TRANSYLWANIA

SYBIN, ZWIEDZAMY SYBIN, ZWIEDZAMY RUMUNIĘ, CO ZOBACZYĆ W RUMUNII
CHARAKTERYSTYCZNE OKIENKA W DACHU, CZYLI "OCZY MIASTA"

 Oglądając kamienice zauważyłam, że dachy mają charakterystyczne okna które przypominają oczy. Doczytałam, że mają nazwę „oczy miasta” W tej części możemy zobaczyć Dom Rzeźników w którym mieści się galeria sztuki  (budynek sukiennic nr.22), czy Muzeum Historii Farmacji (kamienica nr 26) lub Muzeum Etnograficzne (nr.11) Przeszliśmy również przez słynny Most Kłamców, który ma swoją legendę mówiącą, że jeśli przejdzie po nim kłamca to most się zawali. Pocieszające jest to że mamy tyle prawdomównych ludzi na świecie skoro most się świetne dalej trzyma a dodam, że to pierwsza żeliwna konstrukcja Transylwanii z 1859 roku. Aby przejść do Dolnego Miasta mijamy Wieżę Schodów oraz Pasaż Schodów- najbardziej malownicze miejsce sybińskiej starówki.

ZWIEDZAMY RUMUNIĘ
TUTAJ STOJĘ NA SŁYNNYCH SCHODKACH KÓRE PROWADZĄ DO DOLNEGO MIASTA


Kiedy zejdzie się na dół, przejdzie kawałek i odwróci to mamy piękny widok na Kościół ewangelicki który góruje nad Dolnym Miastem. Naprawdę to jedno z piękniejszych miejsc w Sybinie, przynajmniej dla mnie. 

ZWIEDZAMY RUMUNIĘ, CIEKAWE MIEJSCA W RUMUNII
TO TEN WIDOK NA KOSCIÓŁ EWANGELICKI


sybin rumunia



Obeszliśmy najciekawsze miejsca i wróciliśmy do Górnego Miasta na główny plac.Piata Mare od którego zaczęliśmy pełnił na przestrzeni wieków wiele funkcji; były tu  targowiska, miejskie egzekucje, czy areny defilad wojskowych. W zachodniej części od razu wyróżnia się Pałac Brukenthal zbudowany przez gubernatora Siedmiogrodu Samuela Brukenthala w latach 1777-87. Mieści się tutaj zebrana przez gubernatora kolekcja sztuki.  Warto też zajść do kościoła jezuitów są tu piękne dekoracje.

Przysiadłam sobie na chwilę odpoczynku popatrzeć na rynek w całej okazałości zdominowany przez gołębie. Próbowałam nakręcić kilka ujęć i ruszyliśmy w drogę powrotną zobaczyć jeszcze miejskie mury i planty. Minęliśmy trzy baszty połączone  ze sobą długim murem. Można było na nie wejść przejść się  górą. To był etap końcowy spaceru po tym pięknym Starym Mieście….

 VALEA VIILOR - NIEPOZORNA, MALUTKA WIOSKA KRYJĄCA PRAWDZIWĄ PEREŁKĘ


Opuściliśmy Sybin i wyruszyliśmy trasą nr. 14 w stronę Sighisoary gdzie był nasz kolejny nocleg. Po drodze wyszukałam kilka miejsc, które chciałam zobaczyć. Pierwsze miejsce znajdowało się ok. 50 km od Sybina. Mała, niepozorna wioska Valea Viilor skrywa zabytkowy Kościół Warowny wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Kościoły Warowne w Siedmiogrodzie były wznoszone głownie  przez Sasów Siedmiogrodzkich  w okresie od XIII do XVI wieku  i pełniły funkcję obronne. Rejon był narażony na wiele niebezpieczeństw. Najpierw ze strony  Mongołów,  później władców Mołdawii i Wołoszczyzny aż po Imperium Osmańskie. Właśnie dlatego budowano fortyfikacje, które miały zapewnić schronienie mieszkańcom. Najłatwiej było umocnić warownymi murami kościoły.


Zjechaliśmy z głównej drogi w bok aż dojechaliśmy do wspomnianej wioski gdzie wznosił się kościół. Tutaj czas płynął jak za dawnych lat. Było cicho i spokojnie a większość budynków znajdowała się przy ulicy. Zamek był zamknięty, nikogo nie było a na tylnych drzwiach był podany numer telefonu. Poszłam do sąsiadującego budynku który pełnił tu funkcję chyba jakiegoś urzędu. Weszłam do środka szukając kogoś kto zna choć trochę angielski i mi powie ja można się dostać na teren kościoła. Trzy panie zajęte były rozmową, ale postanowiłam im delikatnie przerwać. Jedna z nich powiedziała, że zaraz zawoła jakiegoś chłopaka, który ponoć zna angielski. Nastolatek zjawił się za chwilę i wszyscy starali się mi pomóc co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Okazało się, że jeśli się chce zobaczyć kościół trzeba zadzwonić pod ten numer wtedy może ktoś przyjedzie wpuścić. Zadzwonili w moim imieniu i po 10 minutach na rowerze przyjechała starsza i bardzo miła Pani. Weszliśmy wszyscy razem, był tam mały pokój z ichniejszą wystawą ludową. Pani trochę gorzej władała angielskim, praktycznie w ogóle, znała niemiecki. Ja niemieckiego ni w ząb, tata to rosyjski zna, mama coś próbowała i wyszła totalna językowa mieszanka połączona z językiem gestów.



STARAŁAM SIĘ I WALCZYŁAM DO KOŃCA O WIEŻĘ NAWET BOSO

Pokazała nam ekspozycje, zdjęcia w albumie i oprowadziła nas po obiekcie. Kiedy zapytałam o jakieś lokalne potrawy to mówiła o placku z serem, który załatwiła dla nas do spróbowania z lokalnego sklepiku. Serio, uprzejmość ludzi w tym kraju i chęć pomocy jeszcze nie raz mnie zadziwi. Była tu kolejna wieża więc z tatą ruszyliśmy na górę i tu musze przyznać się, że nie dotarłam na szczyt. Dałam z siebie wszystko, zdjęłam w połowie drogi buty i porzuciłam  nawet i telefon, żeby mieć dwie ręce wolne ale konstrukcja była dość wymagająca a moja długa sukienka utrudniała mi sprawę. Nie chciałam też poranić sobie stóp o stare belki. Poddałam się, tata wszedł. Na terenie warowni rosło nawet drzewo  dzikiej  jabłoni z którego poczęstowaliśmy się jabłkami. Naprawdę wyjątkowe miejsce.

Przeszliśmy kawałek dalej gdzie znajdował się wcześniej wspomniany lokalny sklepik, który uwaga miał jakieś swoje godziny urzędowania ale też działał na telefon. Ekspedientka zamiast siedzieć cały dzień w sklepie przychodzi wtedy jak ktoś coś potrzebuje. W końcu to mała wieś, wszyscy się znają i zapewne zakupy robią rano a tacy turyści jak my nie wpadają tu za często. To z powodu placka dla nas otworzyła sklep a my z ciekawości kupiliśmy tu kilka rzeczy. Serio czas tutaj płynie inaczej.

BIERTAN - NIESAMOWITA TWIERDZA WAROWNA

BIERTAN WPISANE NA LISTĘ UNESCO
Zadowoleni ruszyliśmy dalej aż do Medias, tym razem to większa miejscowość ale wpadłam tu tylko na chwilę zobaczyć jeden kościół bo głównym celem było jeszcze wyjątkowe Biertan a czas gonił. Większość dnia już za nami kiedy zajeżdżamy na wiejski ryneczek nad którym góruje widoczna z daleka twierdza z wieloma wieżami i ogromnym kościołem. To jeden z najlepiej zachowanych i największych kościołów warownych Transylwanii. Tego miejsca pod żadnym pozorem NIE WOLNO OMINĄĆ!   Przywitał nas na parkingu piesek, który spałaszował nasze zakupy ze sklepiku w Valea Viilor. W Rumunii jest mnóstwo psów wałęsających się po ulicach i wykorzystujących turystów na swoje "piękne psie oczęta" Dobrze jest mieć coś przy sobie dla nich. 




Wracając do naszego Biertan....

Piewsze wzmianki  o wsi pochodzą z 1283 roku, o kościele wspomniano w dokumentach w 1402 roku. Wchodzimy na teren grodu kościelnego kiedy słoneczko jest już dość nisko więc wszystko wokół wygląda wyjątkowo pięknie w  delikatnych i ciepłych promieniach słońca. Jako fanka wszelakich drzwi nie mogę nie wspomnieć o kunsztownych portalach wejściowych. Tutaj prawdziwy majstersztyk to uruchamiający jednocześnie 15 rygli zamek.  Oryginalne są również drzwi zakrystii. Wow. To tak na marginesie dla takich fanów jak ja. atawierdza miała dobudowywane umocnienia w latach 1468-1523 aby chronić kościół jak i jego mieszkańców. Rozbudowa miała zapewnić ochronę i dzięki temu była to największa fortyfikacja kościelna Siedmiogrodu, nigdy nie  zdobyta.

Ani jeden budynek nie uległ tu zmianie dlatego Twierdza jak i cała wieś  znalazła się pod patronatem UNESCO. Przepiękne i wyjątkowe miejsce. Praktycznie nie było tu turystów. Spotkaliśmy jedną parę z polski. Może jeszcze ze dwie osoby zwiedzały prócz nas. Dzięki temu mamy wrażenie że nie zwiedzamy przepełnionego  turystami obiektu zabytkowego a cofamy się w czasie do miejsca, które daje nam możliwość obcowania z prawdziwą, niezmienioną historią.




Zapraszam na WIDEO, a w kolejnym wpisie następny punkt na naszej trasie. Zaczniemy od Sighisoary…

Buziaki,

 JO




Rumunia Trip: Zamek Korwina w Hunedoarze oraz Zamek Calnic. VIDEO

Rumunia Trip: Zamek Korwina w Hunedoarze oraz Zamek Calnic. VIDEO

 

Zamek Korwina w Hunedoarze

 Castelul Corvinilor, czyli zamek Korwina  to pierwszy zamek jaki zobaczyłam w Rumunii. Nie mogłam się już doczekać jak wkroczę na pierwszy historyczny obiekt. Opuściliśmy Kluż w dość pochmurnym i lekko deszczowy klimacie. Miałam tylko nadzieję, że jak dojedziemy to nie popieści mnie deszcz.

Dotarliśmy do miejscowości Hunedoara bez żadnego problemu i nie musiałam nawet wyjmować parasolki. Ujrzałam średniowieczny zamek ze spiczastymi wieżami  i przeszedł mnie lekki dreszczyk  emocji. Chwila w kolejce i wkraczam przez mostek na dziedziniec zamku. Mijam jakąś Panią ubraną w średniowieczny kostium i zastanawiam się czy to może obsługa, która ma nas wprowadzić w dawny klimacik. Kiedy weszłam na główny dziedziniec zobaczyłam samochód z długim wysięgnikiem i po chwili zrozumiałam, że ta pani to nie pracownik zamkowy a aktorka bądź statystka bo kręcono właśnie coś kostiumowego. Tak więc zwiedzanie miało swoje ograniczenia bo oprócz ekipy zdjęciowej była jeszcze ekipa remontowa i tak my turyści wmieszaliśmy się w to wszystko.

Jeśli chodzi o historyczne tło tego miejsca to zamek swymi korzeniami sięga do XII i XIII wieku gdzie jego pierwotny kształt był twierdzą a wiek później jego właścicielami był ród Andegawenów. Kiedy ostatni potomek rodu, Karol III  zmarł, Zygmunt Luksemburski przekazał Hunedoarę  rumuńskiemu szlachcicowi Vojkowi. Po jego śmierci wszystko odziedziczył syn  Jan Hunyady, który twierdzę zaczął powoli przebudowywać  w zamek. Działo się to w latach 1440-1446, i w tym czasie powstały mury obronne, wieże, zamek właściwy oraz kaplica. Kolejni dziedzice to żona, później ich syn Maciej Korwin oraz ostatni właściciel rodu Jan Korwin syn Macieja. Później na przestrzeni wielu wieków zamek bywał w różnych rękach. Ostatnią prywatną właścicielką  była Katalina Apafy. Później był w rękach rządu Austrii oraz Austro-Węgier a po I Wojnie Światowej przejął go rząd Rumunii.

Zamki średniowieczne są zwykle surowe w swoim wnętrzach więc dużego zdobnictwa i pięknych bogato urządzonych komnat tu nie było. Chyba większe wrażenie mimo wszystko zrobił na mnie z zewnątrz niż wewnątrz. Ale to tylko moja subiektywna opinia… Po zwiedzaniu można udać się na zakup pamiątek, pod zamkiem jest mnóstwo kramów, choć ja ograniczam się głównie do magnesów. Już dawno wyleczyłam się z kupowania głupot walających się po mieszkaniu. W pamiątkach jestem  prawie tak wybredna jak w innych moich życiowych sferach. W przeciwieństwie do mojego taty, którego jak się spuści z oczu to zaraz by nakupował bzdetów.

Zamek Korwina w Hunedoarze

Zamek Korwina w Hunedoarze

Zamek Korwina w Hunedoarze





CORVINIROL CASTLE ROMANIA




ZWIEDZAMY RUMUNIĘ, RUMUŃSKIE ZAMKI


Opuszczamy Hunedoarę i w drodze do Sybina, zajeżdżamy jeszcze do małej wioski Calnic. (Są różne wymowy: Kelnek, Kelling, Kellnek) Znajduje się tu zamek, którego nazwa pochodzi od możnych węgierskiego rodu Kelling. Powstały w 2 połowie XIII wieku jako warowna rezydencja księcia Chyl de Villa Kelnuk. Otoczony był wtedy murem obronnym z dwoma basztami. Później, bo w roku 1430 odkupili zamek miejscowi chłopi sascy, trochę go przebudowali, dodali kolejne baszty i pomieszczenia służące do schronienia dla lokalnej ludności. W XVI wieku wzniesiono wewnątrz kaplicę udekorowaną freskami. Unikatowy charakter i dobry stan zachowania zdecydowały o wpisaniu na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.



ZWIEDZAMY RUMUNIĘ



Przyznam że to miejsce mnie zauroczyło i wcale się nie dziwę, że zostało docenione i wpisane na Listę. Zaczęło trochę kropić więc wyciągnęłam swój parasol i wchodzę do środka. Nikogo nie było oprócz pracującej tutaj Pani. Przywitała nas, zaprosiła do zwiedzania i żeby nie było nasze  zwiedzanie zaczęło się od zakupów lokalnych wyrobów trunkowych. Jak wspominałam kilka zdjęć wyżej, mój tata to shopoholic na wyjazdach i zaraz się rwie patrzeć co „lokalsi” mają ciekawego.  W sumie to ciesze się że kropił deszcz bo dodało to fajnego klimatu. Zaglądaliśmy kolejno do budynków a potem wdrapałam się na basztę. Studnia mnie całkowicie zauroczyła. Taki relikt przeszłości idealnie pasujący w tym miejscu. 

CIEKAWE MIEJSCA W RUMUNII - ZAMEK W CALNIC






Nasz kolejny a raczej drugi dzień podróży, zgodnie z chronologią zwiedzania,  zakończył się w Sybinie. Przyjechaliśmy tu koło 18. Udało mi się znaleźć hotelik w centrum z parkingiem, jednak nie udało nam się z niego skorzystać bo był mały, zajęty przez auta i dzięki Bogu, że u nich strefa parkowania jest tania jak barszcz w porównaniu z tym co się dzieje w Warszawie. Na obiadokolację próbowałam  znaleźć coś oczywiście lokalnego rumuńskiego. Kilka spojrzeń na mapę googla i nie daleko, pomiędzy blokami znalazłam fajną restaurację La Dobrun. Było bardzo dużo jak nie głownie tylko Rumunów więc to dobry znak. W środku była sala z fajnym wystrojem takim w stylu folk. A jedzenie bardzo dobre. Spróbowaliśmy lokalne Ciorby, potrawkę podawaną w chlebie na bazie fasoli, warzyw i mięsa – coś jak u nas żur w chlebie. Zawijane  w kapuście roladki a na deser  Papanasze, czyli coś pomiędzy pączkiem a racuchem ze śmietaną i konfiturą jagodową. Pycha.Cenowo o wiele mniej niż w Klużu a zjedliśmy więcej. Polecam.

Mogę tylko powiedzieć, że mimo pochmurnej i deszczowej pogody (tylko ten raz się trafił) to był bardzo udany i ciekawy dzień. Następny będzie obfitował w jeszcze więcej wyjątkowych miejsc. Do zobaczenia w kolejnym poście.

Buziaki,

JO.



 


FASHION INSPO: PASKI I PLISY

FASHION INSPO: PASKI I PLISY

 

sweter w paski i plisowana spódnica

Kilka zdjęć z ostatniego tygodnia gdzie pracowałam sam na sam z Panem Statywem. Lubię robić sobie zdjecia sama, choć to żmudna praca i na pewno trwa to  o wiele dłużej niż jak ktoś by mi je zrobił. Oczywiście, póki co, wybieram plenery pozbawione ludzi żebym czuła się komfortowo. 

To jedno z moich ulubionych miejsc do takich eksperymentów w Jabłonnie. Stare PGR-y gdzie już dwa razy robiłam zdjecia i za każdym razem znajduję tu coś nowego. Tak jak sobie myślałam, że będę miała tu święty spokój to się pomyliłam bo akurat jakaś para przyszła i musiała zajrzeć do każdej "dziury" ćwicząc tym samym moją cierpliwość.

Od razu podkreślę, że nigdy moim zamiarem, czy celem nie było prowadzić bloga modowego, jak to się przyjęło mówić. No bo co ja mam pisać o ciuchach? Ciuchy się ogląda a nie pisze o nich elaboraty no chyba, że zagłębiamy się w historię mody i jej różne aspekty na przełomie różnych dekad czy wieków. Wtedy to rozumiem, jednak rozczulać się nad moim swetrem czy spódnicą nie będę.;-D

Proszę patrzeć i podziwiać :-P A tak na serio moja stylóweczka czyli, paski  i plisy będą zawsze modne,  mimo że niestety plisowane spódnice to poliester. Jednak nie da się inaczej przy takim modelu, a że w mojej szafie wisi to nie mam zamiaru się pozbywać. Spódnica i tak nie przylega  do ciała, więc jestem to w stanie zaakceptować. W przeciwieństwie do wszelakich bluzek czy sukienek. Tutaj jestem rygorystyczna.

Kończąc mój wpis iście niemodowy zostawiam tu kilka ujęć, ostatecznie bardzo dobrze się bawiłam oraz krótki filmik. Nic nie planowałam nagrywać, ale jakoś wyszło spontanicznie. W końcu, głównym moim celem w  fotografii to zatrzymanie zwykłej, czasem niezwykłej chwili w życiu, która ucieka i już nigdy nie wróci. Człowiek się zmienia, starzeje,  fajnie jest mieć takie pamiątki......Przynajmniej ja chcę takie mieć.....W moim ŻYCIOWYM ALBUMIE UCIEKAJĄCEGO CZASU....




Sweter w paski i plisowana spódnica

stripes sweater







Copyright © 2016 Fashionable Trips , Blogger