Pokazywanie postów oznaczonych etykietą FASHIONABLE TRIPS. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą FASHIONABLE TRIPS. Pokaż wszystkie posty
Padwa moimi oczami - jednodniowa wypad z Wenecji

Padwa moimi oczami - jednodniowa wypad z Wenecji



Wykorzystując chwilową przerwę od normalnego życia postanowiłam nadrobić małe zaległości i wstawić filmik z Padwy. Włochy, które są teraz silnie opanowane  przez Koronowirusa mogę sobię tylko pooglądać na zdjęciach i wideo.
Padwa to fajne, niewielkie miasteczko blisko Wenecji, gdzie można zrobić sobie krótki jednodniowy wypad. Kilkanaście minut pociągiem i opuszczamy zatłoczoną turystami Wenecję. Pamiętam, że jak przybyłyśmy do Padwy  można było odczuć, że panuje siesta. Wszędzie było pusto.  Cisza i spokój, nawet tak wielki, że nie miałyśmy kogo spytać o drogę jak mi się Google maps zawiesiło.  

CO WARTO ZOBACZYĆ



Padwa uważana jest jako miasto kościołów, bo jest ich znaczna ilość, jednak mimo że nie jestem wielką fanką budynków sakralnych to polecam odwiedzić Bazylikę Św. Antoniego. Grób, relikwie a także piękne krużganki to obowiązek moim zdaniem na trasie spaceru po mieście

 A jak już o spacerowaniu mowa to kolejna ciekawostka. Padwa to też miasto rowerów. Jest ich naprawdę dużo i  zastanawiałam się czy jednego nie „buchnąć” ;-D

Miasto jest naznaczone również wybitnymi polakami i tak znajdziemy tu pomniki  Stefana Batorego i Jana III Sobieskiego, oraz plac Maksymiliana Kolbe. Kto lubi kawę i nie boi się eleganckich kelnerów pod krawatem to może zajść zakosztować przyjemności w restauracji Pedrocchi. Mieści się ona przy ulicy VIII Febbraio i jest  najstarszą kawiarnią w Padwie. Jej początki sięgają roku 1831 kiedy to właściciel Antonio Pedrocchi razem z przyjacielem przebudowali ówczesną malutką kawiarnię w bardziej dystyngowane i eleganckie miejsce.
Jak to bywa we Włoszech tu gubimy i znajdujemy się co chwila, wychodzimy na różne place i uliczki więc trzeba po prostu wyruszyć w stronę Starego Miasta i hulaj dusza gdzie nogi poniosą. Zapraszam do obejrzenia filmiku, żeby choć trochę zakosztować uroku Padwy.









Murano & Burano Vlog - zwiedzanie wysepek na lagunie weneckiej. Które warto zobaczyć?

Murano & Burano Vlog - zwiedzanie wysepek na lagunie weneckiej. Które warto zobaczyć?


Będąc w Wenecji i nie popłynąć  na pobliskie wysepki to na prawdę wielka strata. Szczególnie jeśli chodzi o Burano, które spodobało mi się najbardziej. Tak kolorowego miejsca jeszcze nie widziałam. Rozpoczęłyśmy naszą małą wycieczkę dość późno bo po 14 . Niektórzy pomyślą, że straciłyśmy aż połowę dnia, ale my sobie starannie przekalkulowałyśmy to i owo. O tym później.

DLACZEGO MURANO TO WYSPA SZKŁA?

Pierwsza wysepka na naszej trasie to Murano, czyli wyspa kolorowego szkła. Wiele lat temu byłam tam po raz pierwszy z rodzicami, Niewiele pamiętam poza faktem, że oglądaliśmy jak się tworzy wyroby ze szkła i przywieźliśmy szklaną butelkę z gondolą w środku, która do tej pory stoi w salonie u rodziców.
 Za czasów Republiki Weneckiej w 1291 roku cała szklana produkcja została przeniesiona na Murano w obawie przed pożarami, gdyż większość budynków weneckich była wtedy drewniana. Spacer po wyspie to głównie spacer wśród sklepów wypełnionych kolorowymi wyrobami. Ceny, hmmm różne. Raczej super tanich rzeczy bym się tam nie spodziewała. Ale my sobie mały souvenir sprawiłyśmy. W Palazzo Giustinian znajduje się muzeum szkła, można też poszukać jakiegoś warsztatu gdzie wyrabiają te cuda i spróbować podejrzeć.
W XVII wieku Józef Szymon Belloti, urdzony na wyspie Murano, został architektem dla Polskiego Króla. Wykonał wiele projektów a wśród nich znalazł się jego własny pałac nazwany na cześć Jego wyspy "Muranów". Wkrótce cała dzielnica

Po spacerku na Murano, próbujemy odnaleźć tramwaj wodny, który zawiezie nas na Burano. Okazało się to małym wyzwaniem, bo co kogo zapytałam to mówił co innego. W końcu przystojny kelner dogadał się ze mną po angielsku i wyjaśnij jak tam dopłynąć. Po drodze był jeszcze przystanek na wyspie Torcello, ale dla nas było już za późno i była to najmniej atrakcyjna dla mnie wyspa.

BURANO - DLACZEGO WSZYSTKIE DOMY SĄ KOLOROWE?

Świat kolorów przywitał nas na Burano. Co prawda przypłynęłyśmy dość późno, bo miasteczko sprawiało wrażenie opustoszałego. Dla mnie idealnie, mniej intruzów na zdjęciach i święty spokój.
Kiedy weszłyśmy na ląd od razu było czuć energię bijącą od kolorów. Ponoć legenda głosi, że ludność malowała swoje domy aby powracający rybacy mogli zobaczyć osadę poprzez otaczającą mgłę. Tradycja jest kultywowana do tej pory i jeśli mieszkańcy chcą pomalować, bądź przemalować swój dom muszą złożyć specjalne pismo o pozwolenie, a także dostają wytyczne odnośnie koloru i rodzaju farby jakiej mogą użyć.

KORONKI Z BURANO

Tak jak Murano słynie ze szkła, tak Burano nie pozostaje w tyle bo szczególnie w XVI wieku słynęło z koronek, które w tamtym okresie obiegały całą Europę. W późniejszym okresie, koszty wytwarzania były na tyle drogie i czasochłonne, że zaprzestano produkcji.
Spacerowanie i robienie zdjęć było prawdziwą przyjemnością.
Nie ma chyba bardziej kolorowego miejsca na Ziemi, jak właśnie tu na Burano i ze wszystkich wysp w pobliżu Wenecji tu należy przypłynąć koniecznie. Gdybym miała wybrać tylko jedną to byłoby to zdecydowanie i bezapelacyjnie Burano.

PODRÓŹ I BILETY

Zainwestowałyśmy w nasze wysepkowe podróże po 20 euro. Tyle kosztuje bilet dobowy na osobę na wszystkie tramwaje wodne. Aby go najlepiej wyeksploatować skasowałyśmy coś ok 14:30 aby na drugi dzień zdążyć popłynąć na Lido, na małe opalanie i wypoczynek na plaży. Tak więc w sumie zobaczyłyśmy trzy wyspy i tuż przed upływem czasu zrobiłyśmy sobie jeszcze małą wycieczkę po Canale Grande od placu św Marka do Piazza Roma.


MURANO

BURANO





Czyż oni nie są uroczy? ;-D



Ach ta Wenecja.....

Ach ta Wenecja.....



Podróż do Wenecji to był całkowity spontan. W sumie nie planowałam jechać do Włoch, ale zawszę tam kończę mimo wszystko. W sumie fajnie bo akurat w Wenecji nie było mnie siedemnaście lat. Moja siostra za to ucieszyła się bardzo jak wyłapałam jakieś bilety na sierpień na tydzień przed wylotem.
Tak więc poleciałyśmy do miasta kolorowych  masek, kanałów i gondoli, bo właśnie z tym kojarzy mi się Wenecja. Przyleciałyśmy rano do Treviso i zaraz powitał nas lekki deszczyk. Wsiadłyśmy w autokar za 12 euro od osoby, tak też uważam, że to zdzierstwo, i wyruszyłyśmy zostawiając deszczyk w tyle.
Zakwaterowanie
Tak jak ostatnio korzystałam z airbnb więc z dworca PKP Venezia Mestre miałyśmy ok. 10 minut na piechotę. Zawsze staram się znaleźć kwaterę w jak najkorzystniejszej dla nas lokalizacji z racji tego, że często robimy sobie wycieczki gdzieś dalej.
Wynajełyśmy tym razem pokój w dość przestronnym mieszkaniu z dwoma łazienkami. W sumie nie dało się odczuć że mieszka tu jeszcze więcej osób bo rzadko kiedy widziałyśmy kogokolwiek. W kuchni nie można było tylko gotować. Był czajnik i mikrofala. Za to po drugiej stronie ulicy był supermarket, przystanek autobusowy, kiosk, knajpy, sklepy z pamiątkami gdzie magnesy były po 1 euro, McDonalds i duże centrum handlowe kawałek dalej, wiec dla mnie wszystko pod nosem, kolejny plus. Jak jadę zwiedzać nigdy nie nastawiam się na luksusy bo są mi one po prostu zbędne. Zostawiam link do mieszkania

Zwiedzanie
Nasz pierwszy dzień rozpoczęłyśmy od… spania. Tak, walnęłyśmy się na łóżko i przespałyśmy cały dzień bo lało i grzmiało. Mały deszczyk przywędrował z Treviso i zamienił się w solidną ulewę w Wenecji. Wstałyśmy  po 18 i udałyśmy się do marketu kupić coś do jedzenia i picia. Ciekawostka, u nich zakłada się rękawice ochronne jak u nas do pieczywa, jeśli chce się pomacać jakieś warzywka lub owocki. Naprawdę zabawna filozofia szczególnie jak i tak się wszystko myje. Torebki plastikowe za to są biodegradowalne a nie jak u nas w biedronce czysty plastik J
Następnego dnia było już słoneczko. Zaczęłyśmy szukać biletów autobusowych bo jak chce się kupić u kierowcy to wychodzi dwa razy drożej. Lepiej zaopatrzyć się wcześniej w kiosku: 1,50 Euro. Dziesięć minut autobusem i byłyśmy w tej „właściwej” dla nas Wenecji. Dałyśmy sobie spokój z informacją turystyczną bo w końcu wszystkie drogi prowadzą do Placu Św. Marka. Do Katedry jest wejście za darmo, tylko przypominam o nakryciu ramion i kobitki o szortach zapomnijcie. Moja siostrunia kochana sweterek na ramionka wzięła ale spodenki okazały się za krótkie bo  babka „kontrolerka długości odzienia” się czepła. To siostrzyczka obwiązała nogi swetrem, pal licho że kroczyła jak Gejsza, a na ramiona  wzięła moją zapasową bluzkę   bo ja zawsze z zapasowym zestawem odzieżowym podróżuję. Prawdziwa ze mnie Fashionistka (żart ;D) Taras płatny, ale darowałam sobie. Magda jeszcze myślała ale mi szczerze się nie chciało.
Historia
Z racji tego, że Wenecja ma bardzo ciekawą i bogatą Historię to nie będę tutaj jej produkować. Bardziej wnikliwych odsyłam do Wikipedii, a tych mocno ambitnych i ciekawskich do rzetelniejszych źródeł.
Jedzenie
Najlepiej w Wenecji nie jeść, no chyba że się ma nieograniczone fundusze i uwielbia płacić koperto to hulaj dusza. My zamiast na żarcie przebimbałyśmy kaskę na dojazdy i pociągi. Same sobie szykowałyśmy prowiant a w tym upale i tak się jeść nie chciało. Wyjątek to oczywiście lody. I żelki Haribo. Pewien Pan co prawda z Dubaju nam Dinner proponował ale powiedziałyśmy „Thank You”
Obserwacje Dywagacje
Wenecja zbytnio się nie zmieniła. No może więcej chińskiego badziewia, mniej było gołębi na placu św Marka, za to ludzi mnóstwo. I służby przeganiające turystów siadających na schodkach. A o ławki to się nie postarali. Kolorowo nie tylko na wystawach sklepowych i można powiedzieć romantycznie jakby się trochę tych ludzi w photoshopie wymazało.
Jest to na pewno wyjątkowe miasto i bardzo fotogeniczne, choć na moich zdjęciach raczej tego nie widać. Na razie zalanie mu nie grozi. Mam nadzieję, w sumie z siłami natury nigdy nic nie wiadomo. Czy warto tu przyjechać? Tak, myślę że chociaż raz (mimo że ja już trzeci) warto zobaczyć, a nawet trzeba ;-)
Nasz spacer, moje gadanie i głupie miny uwiecznione na Vlogu. Tylka dla ludzi o mocnych nerwach ;)







































Co zobaczyć nad jeziorem Como? Wyprawa do Varenny i Bellagio

Co zobaczyć nad jeziorem Como? Wyprawa do Varenny i Bellagio

fashionable trips, zwiedzanie Varenny i Belagio, podóże po Włoszech

Jezioro Como to chyba jedno z najpopularniejszych w tym rejonie. Znajdują się tu małe kolorowe miasteczka, które przyciągają sporą ilość turystów. Tym razem dobrze sprawdziłyśmy gdzie dokładnie dojeżdża pociąg :-) Ciężko nam było się zdecydować ale wybrałyśmy Varennę i to był chyba najlepszy wybór jaki mogłyśmy zrobić. Pociąg jechał wzdłuż jeziora, więc  patrzyłyśmy sobie na widoki i pilnowałyśmy  czy napewno jedziemy dobrze. Nie chciałyśmy znowu popełnić błedu z naszej wyprawy do  Stresy.

W Varennie dowiedziałyśmy się, że pływają stąd statki i promy do sąsiednich miasteczek w tym możemy dostać się do Bellagio, jednego z najładniejszych.  Tak bowiem  napisali w naszym przewodniku. Szkoda, że ani słowem nie wspomnieli o Varennie i możliwości przedostania się stąd do innych miasteczek. W przeciwnym wypadku trzeba by było objeżdżać jezioro samochodem. Nasz przewodnik był wyjatkowo słaby i na dodatek napisany z błędami.

Varenne zostawiłyśy na koniec i szybko kupiłyśmy bilety na statek do Bellagio. Trzeba sprawdzać gdzie dany statek płynie, ponieważ objeżdżają one czasem kilka miasteczek na raz.
Bellagio okazało się bardzo zatłoczone, w końcu do dużych nie należy. Udałyśy się w stronę ogrodów, bo ponoć warto zobaczyć, jednak dochodząc na miejsce, rzuciłam okiem na plan  i bardziej przypominało to zwykły park niż ogrody a perspektywa wydania kilkunastu euro na popatrzenie sobie na trawę i drzewa nie wydała się aż tak kusząca. U nas jest takich obiektów mnóstwo i to za darmo.  Weszłyśmy więc w szereg uliczek pomiędzy kolorowymi kamieniczkami.
Niestety łażenie w tłoku, i szukanie odrobiny spokoju okazało się płonnym marzeniem, wiec raczej szybko obeszłyśy to co chciałyśmy zobaczyć. Na powrót trzeba było sporo czekać, jakaś dezorganizacja się wdała i ciężko było tych włochów zrozumieć bo co jakaś łódka dobijała, to okazywało się, że nie wypływa tu co potrzeba. Nie ma co czasem zdawać się na te ich grafiki i rozkłady godzinowe. Gdybyśmy to zrobiły, to rzeczywiście miałybyśmy godzinę  w plecy. Jednak rzuciłyśy sie w mały bieg w stronę promu, który kawałek dalej dobijał do brzegu (dzięki Bogu, że wyrosłam już ze zwiedzania co poniektórych miejsc w szpilkach).  Akurat zabierał samochody bezpośrednio do Varenny i można było spokojnie się zabrać.

Varenna dla nas okazała się ładniejsza i spokojniejsza niż Bellagio. Można było tu spokojnie pospacerować, ludzie byli już bardziej rozproszeni a same miasteczko było bardziej rozległe niż Bellagio. Nie wiem jak można było nie napisac o tym miejscu w przewodniku. Spacerowanie tutaj było o wiele bardzie przyjemne niż w Bellagio. Mimo wszystko oba miasteczka są warte zobaczenia a jak ma się więcej czasu można statkiem opłynąć znacznie więcej.

BELLAGIO







VARENNA




Copyright © 2016 Fashionable Trips , Blogger