Wizyta w Opinogórze, czyli o rodzinie Krasińskich słów kilka.... Plus VIDEO
Zakupiłam tutaj kolejną książkę Magdaleny Jastrzębskiej pt. „Pani na Złotym Potoku” dzięki której mogłam dowiedzieć się coś więcej o rodzinie Krasińskich. Nasz poeta nie wypada jakoś wybitnie pozytywnie. Nie należał on do mężczyzn zakochanych i wiernych swojej żonie. Wręcz przeciwnie, jego wielką miłością była Delfina Potocka, którą poznał w Neapolu w wieku 26 lat. Mówiono wtedy, że był to jeden z najsłynniejszych romansów epoki romantyzmu. Cóż, Delfina była piękną kobietą, oprócz tego była sprytna i potrafiła swoje walory wykorzystać. Była próżną i egzaltowaną snobką, która lubiła pokazywać swoją wyższość nad zwykłym i szarym otoczeniem. Można by porównać ją do ówczesnych pustych „celebrytek”, które myśląc, że zgromadziły wokół siebie marną publikę, uważają się za kogoś lepszego. Różnica polega tylko na tym, że kiedyś trzeba było mieć dobre pochodzenie a teraz wręcz przeciwnie. Im większe prostactwo tym większa atencja. Wróćmy jednak z powrotem do XIX wieku. Nasz Zygmunt wpadł jak śliwka w kompot z tym swoim uczuciem do Delfiny jak typowy facet, co to poleci w pierwszej kolejności na wygląd a nie osobowość. Ona natomiast miała męża jednak szczęśliwa w tym związku nie była. Rekompensowała to sobie pieniędzmi, kontaktami, urodą co spowodowało, że stała się taka próżna i egzaltowana. Była prawdziwą „Lwicą Salonową” która inspirowała m. in. naszego Chopina.
Jednak ojciec wybrał Zygmuntowi żonę, a została nią Eliza Branicka. Co prawda matka Elizy nie była zbytnio zachwycona tym wyborem bo widziała dla córki kogoś innego. Niemniej jednak Zygmunt oczarował Elizę i oświadczył się jej na początku 1843 roku. Nie miał zamiaru oczywiście rezygnować ze swojej wielkiej miłości czyli Delfiny, z którą spędził upojny miesiąc we Francji tuż przed ślubem. O Boże drogi czy to kiedyś czy dziś mężczyźni jednak potrafią rozczarować swoim zachowaniem. Ślub odbył się 22 lipca a załamany Zygmunt żalił się w listach do ukochanej o swoim nieszczęściu i cierpieniu. Eliza była za to zakochana w mężu, jednak w tym związku zawsze pozostawała Delfina. Eliza, w przeciwieństwie do Delfiny była kobietą łagodną, spokojną o romantycznym usposobieniu. Była bardzo inteligentna, kompromisowa, miała zasady i odznaczała się wielką godnością i siłą charakteru. Od razu ją polubiłam J Co ciekawe do skonsumowania małżeństwa doszło dopiero pół roku po ślubie bo nasz Zygmunt uważał ten akt za „gwałt na samym sobie” Para doczekała się czwórki dzieci : Władysława, Zygmunta, Marii i Elizy. Życie z Zygmuntem do łatwych nie należało, przez co nazywano ją „aniołem dobroci”. Życie w trójkącie to wyzwanie dla każdej kobiety, której zależy mimo wszystko na mężu i rodzinie. Mężu, który potrafił być dodatkowo tak wyrachowany, że zabrał swoją żonę w podróż do Nicei razem z kochanką i wymagał od żony aby okazała jego przyjaciółce „serce i sympatię” No na takie pomysły to tylko facet może wpaść. Jakby tego było mało Zygmunt ciągle cierpiał na różne choroby, a że wiadomo jak to z artystami bywa jego stany chorobowe potęgowały narzekanie i upajanie się własnym cierpieniem. Miał bogato rozwiniętą hipochondrię. Stanowiło to też świetny powód aby w ramach wszelakich kuracji podróżować po uzdrowiskach z kochanką. Cały ten „manage a trois” odbił się też na zdrowiu Marii u której stwierdzono wycieńczenie i zły stan nerwowy. Delfina potrafiła też najechać ich w domu i szarogęsić się jak Pani na włościach rozporządzając służbą Krasińskich jak swoją i będąc lekko mówiąc „niegrzeczną” w stosunku do Elizy, która w przeciwieństwie do tej egzaltowanej rozhisteryzowanej Lali miała wielką klasę i traktowała jej zachowanie jak kobiety z nizin społecznych. Mimo wszystko Maria jak dobra i oddana żona trwała przy mężu i pielęgnowała go w jego licznych chorobach. Rodzina dużo podróżowała po Europie jednak Eliza lubiła spędzać czas w Polsce. Zresztą prowadzenie domu, wychowanie dzieci i wszystkie rzeczy z tym związane były na jej głowie.
Czasem ciężki i okrutny los nie oszczędzał rodziny Krasińskich. Najmłodsza córka Eliza zachorowała na ból gardła. Niestety zrobił się wrzód i dziecko udusiło się. Maria bardzo to przeżyła nawet Zygmunt zawsze zajęty głównie tylko sobą dostrzegł u żony ciężki stan i zaczął w końcu zachowywać się choć trochę jak zatroskany, prawdziwy mąż co przejawiło się w czulszych listach do żony. Maria z dziećmi wyjechała na jakiś czas do Francji. Zaledwie rok później zmarł ojciec poety Władysław a Zygmunt na początku roku 1895 mocno podupadł na zdrowiu. Niestety tym razem się nie udało i Krasiński zmarł w nocy 23 lutego w otoczeniu rodziny w Paryżu. Jego prochy przywieziono do Opinogóry gdzie spoczęły w Mauzoleum Krasińskich.
Po tych tragicznych wydarzeniach w życiu Marii zaświeciła się iskierka nadziei na lepsze jutro. Wyznaczony jeszcze za życia Wincenta kuzyn Ludwik Krasiński po śmierci Zygmunta zajął się wszystkimi sprawami majątkowymi. Bardzo się z Marią polubili. Był to człowiek całkowicie odmienny od Zygmunta, więc nie dziwota, że Maria w końcu się w nim zakochała. Wbrew wszystkim przeciwnym opiniom para wzięła ślub w 1860 roku. Maria niedoczekana się potomstwa z Ludwikiem gdyż jedyne dziecko nim poroniła. Za to jej dzieci bardzo pokochały Ludwika. Następne lata rodzina spędzała częściowo za granicą a częściowo w Polsce. Maria dbała o edukacje swojej córki Marii Beatrix, która miała lotny umysł i bardzo szybko się uczyła. Jej starszy brat Zygmunt niestety był słabego zdrowia i w wieku 21 lat zmarł co spowodowało kolejny cios dla rodziny Krasińskich.
Następne lata upłynęły rodzinie na podróżach między Polską a Europą, kształcenie dzieci, w międzyczasie brat Marii Władysław wziął ślub z Różą Potocką. Doczekali się trojga dzieci jednak Władysław odziedziczył po ojcu skłonność do gruźlicy i na tą chorobę przedwcześnie zmarł. Nasza Maria była bardzo związana z bratem przyjacielską więzią. Mniej więcej w tym samym okresie miała szansę zostać żoną króla Szwecji Karola XV, który zobaczył portret Marii przypadkowo podczas podróży. Były poczynione przygotowania do zaręczyn jednak wszystko było trzymane w tajemnicy. Niestety, król zmarł nagle a tron Szwecji przypadł jego młodszemu bratu. Marii pozostało czekanie na kolejnego wybrańca losu. Zanim to nastąpi, wydarzy się jeszcze jedna strata w rodzinie. 15 maja 1876 roku odchodzi Eliza nabawiając się śmiertelnego w skutkach zapalenia płuc. Cały majątek pozostawiła w spadku swojemu mężowi Ludwikowi.
Ponoć kto czeka to się doczeka i na drodze Marii w końcu stanął mężczyzna. Prawdziwy gentleman hrabia Edward Raczyński. Przystojny, inteligentny, czarujący, światowy, no typ który podobał się kobietom. I trzeba dodać że nie tylko Marii wpadł w oko. Jeszcze jedna kobieta się mocno w nim podkochiwała a była to …. Szwagierka Marii, Róża Potocka. W ostateczności Edward wybrał Marię, nie będę słać tu teraz domysłów że „poleciał” na jej fortunę. Zresztą przed zawarciem małżeństwa 9 kwietnia 1877 roku została podpisana intercyza o rozdzielności majątkowej. Maria mogła dysponować wszystkim co posiadała samodzielnie. Na ślubie nie pojawił się jednak stryj- ojczym Marii Ludwik, który nie aprobował tego wyboru. Nasz kawaler w oczach Ludwika „jawił się jako człowiek prawie bez pieniędzy, na skraju bankructwa,” Mało tego nie należał do osób pracowitych i nie miał w ogóle głowy do interesów.
Na początku małżeństwa Maria była bardzo szczęśliwa, doczekała się z Edwardem jedynego syna Karola. Ich życie było dzielone pomiędzy pałac w Rogalinie, gdzie Maria czuła się wyjątkowo dobrze a pałac w Złotym Potoku. To Wincenty kupił dawno temu dobra potockie dla Zygmunta i to tutaj miała się mieścić siedziba rodu Krasińskich. Jednak historia potoczyła się inaczej i miejsce to trochę podupadło, ponieważ rzadko tu przyjeżdżano. Do czasu aż zawitała tu nasza świeżo upieczona hrabina Raczyńska i postanowiła zrobić tu porządek. Z czasem w małżeństwie Raczyńskich zaczęły pojawiać się rozbieżności. Dwa silne charaktery i indywidualności łatwo ze sobą nie miały. Edward to była dusza towarzystwa która świetnie odnajdowała się na salonach Maria wręcz przeciwnie szukała ciszy i spokoju a wielki świat przepełniony snobizmem ją męczył. Nie to co Edward, który sypał historyjkami i żartami jak z rękawa i uwielbiał być w centrum zainteresowania. Takie rozbieżności prowadziły do częstych spięć i kłótni.
Jaka była Maria? Mówiono o niej często „kobieta egzotyczna” albo „ trochę zwariowana” A to dlatego, że nie bała się mówić co myśli, nie podążała często utartym szlakiem arystokratycznego świata w którym się znajdowała. Była wymagająca w stosunku do otoczenia a często snobistyczny i próżny świat ją wręcz drażnił.
„Nie tęskno mi do ludzi, których bym mogła zastać w salonie, którzy są zdolni rozprawiać całymi godzinami o intrygach buduarowych i toaletach….” Nie znosiła dwulicowych ludzi, obłudy i nie raz zdarzyło się jej nie kryć oburzenia, mimo że damie nie przystawało takich rzeczy głosić. Wolała otaczać się inteligencją, artystami, uczonymi i ludźmi którzy mieli „ dżentelmeństwo w ułożeniu i postępowaniu”. A jak nie trawiła dorobkiewiczów i ludzi którzy mimo sfery w której się znajdowali w głowie dużo nie mieli. Aż przytoczę tu cytat Marii „Tacy ludzie cisną do salonów Deotymy a jednego z jej wierszy nie przeczytali, bo na polską książkę szkoda i czasu i pieniędzy”. Uwielbiam już ją. Kto umie czytać między wierszami i trochę mnie zna, nawet po moich blogowych tekstach to wie o czym mówię. A dobroczynność na pokaz, tu dopiero Maria była zniesmaczona. Była patriotką. Nie bała się krytykować nawet kobiet ze swojej sfery gdzie mąż zapewniał strumień pieniędzy a dzieci to tylko wystrojone lalki na pokaz. Nie potrafiła zrozumieć „wielkich dam”, które wydawały fortunę na paryskie stroje. Maria całą swoją toaletę zamawiała w Polsce i nawet sprowadzała specjalnie jeśli była za granicą. Dla niej to był obowiązek jako klasy uprzywilejowanej wspierać polski przemysł. Cóż za analogia występuje tu pomiędzy czasami Marii a naszymi. Widać, że nie ważne czy to XIX czy XX wiek. Ludzka natura się nie zmienia. Otoczenie się tylko zmienia.
Hrabina Raczyńska jawi się jako osoba o niezależnych poglądach, odważna o niezwykłym zmyśle obserwacji świata i ludzkiej natury. Nie bała się mówić i pokazywać tego co myśli nawet jeżeli było to odmienne od większości osób które ją otaczało. Niestety nie zjednywało to przyjaciół i często czuła się samotna. Jak ja doskonale ją rozumiem i ile z hrabiną mam wspólnego. Myślę, że byśmy się bardzo dobrze porozumiały ze sobą i może nawet zaprzyjaźniły. Takie porozumienie dusz miała tylko ze swoim bratem Władysławem.
Życie małżeńskie z Edwardem stawało się coraz trudniejsze, Maria zaczęła podupadać na zdrowiu. Edward nie wykazał się wsparciem dla Marii, a należy pamiętać, że były to czasy gdzie mężczyźnie wybaczało się wszystko a kobiecie nic. Maria zabrała Karolka i wyjechała do Włoch. Tam nawiązała mocną i silną przyjaźń z Anielą Trypplin. Zdrowie jednak nie ulegalo poprawie a stosowanie morfiny przez lekarzy jako lekarstwa miało niestety zły wpływ na organizm i często prowadziło do morfinizmu.
Maria zmarła 24 sierpnia 1884 roku w Trydencie. Ciało sprowadzono do kraju i pochowano w mauzoleum w Rogalinie. Dwa lata po jej śmierci Edward ponownie się ożenił i to z wcześniej odrzuconą szwagierką Marii Różą, która w wieku czterdziestu lat dała mu pierwszego syna Rogera a dwa lata później Edwarda, który zostanie polskim dyplomatą, politykiem i prezydentem RP na uchodźstwie w latach 1979-1986. Syn Marii Beatrix Karol wychowywał się razem z dziećmi Róży i Edwarda oraz kuzynostwem czyli dziećmi Rózy z pierwszego małżeństwa. Został spadkobiercą Złotego Potoku. Doczekał się czwórki dzieci ze swoją żoną księzniczką Stefanią z czego dwójka dożyła wieku dojrzałego.
Na tym zakończę historię rodziny Krasińskich. Mam nadzieję że zachęci to Was do przeczytania książki na podstawie której powstał ten tekst pt: „ Pani na Złotym Potoku” Magdaleny Jastrzębskiej, a także poszperania co działo się dalej ze Złotym Potokiem, a także jaką żoną była Róża i jak układało się jej z Edwardem. Jeśli chcecie zobaczyć wnętrza pałacu w Opinogórze, dworku i oficyny to zapraszam na mój krótki film w stylu vintage.
Buziaki,
Jo