Skansen w Sierpcu

Skansen w Sierpcu

Sierpc






Żeby zobaczyć Skansen Wsi Mazowieckiej wystarczy tylko w Sierpcu zjechać z trasy numer 10 w kierunku Torunia, aby przenieść się trochę w czasie i znaleźć na prawdziwej mazowieckiej wsi. Znajdują się tutaj starodawne chaty, pokazujące jak kiedyś wyglądało wiejskie życie. Domy  są urządzone wedle panującego wówczas stylu i zamożności danej rodziny.
Jednak zanim zaczniemy zaglądać do poszczególnych chat najpierw na trasie zwiedzania zobaczymy drewniany kościółek z Drążdżewa pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusa. Kościół ten został wybudowany w 1744 roku, a do Skansenu został przetransportowany w 2007 roku. 
Idąc spacerem dalej będziemy oglądać poszczególne gospodarstwa, które znajdują się praktycznie obok siebie, więc ułatwia to znacznie zwiedzanie. Oprócz chat, zobaczymy również ogródki warzywne i kwiatowe, stodoły, budynki  gospodarcze, ule, pługi i wiele innych sprzętów rolniczych.  Nie może zabraknąć też wiejskich mieszkańców takich jak kaczki, kury, kozy czy króliki. Na samym końcu skansenu stoi duży drewniany wiatrak do którego można wejść. Kierując się drogą powrotną dochodzimy do zrekonstruowanego dworku z przełomu XIX I XX wieku z pięknymi wnętrzami. Na zakończenie wycieczki można zobaczyć kolekcję rzeźby ludowej oraz odrestaurowane różne typy powozów i dorożek.

Sierpc

Sierpc














Pałac w Śmiełowie

Pałac w Śmiełowie

Fotki: Peter

Na spotkanie z Adamem Mickiewiczem wybraliśmy się do Śmiełowa. W klasycystycznym pałacyku zbudowanym w 1797 roku mieści się obecnie muzeum poświęcone poecie. Miejsce nie jest przypadkowe, bowiem Mickiewicz spędził w Śmiełowie około trzech tygodni, w połowie sierpnia 1831 roku. Miał przeprawić się przez granice prusko-rosyjską, znajdującą się zaledwie 7 km od Śmiełowa do ogarniętego walką Królestwa Polskiego. Niestety, jego plany się nie powiodły i powrócił do majątku Gorzeńskich.  Podczas swojego pobytu poeta odwiedzał pobliskie miejscowości, chodził na polowania, obserwował codzienne obyczaje i życie gospodarze Śmiełowa. To właśnie tutaj miał się zrodzić pomysł napisania „Pana Tadeusza”.  Niewątpliwie wiele osób z którymi zetknął się Mickiewicz znalazło swoje odbicie na kartach poematu.  

W pomieszczeniach pałacyku przedstawiono poszczególne okresy z życia Mickiewicza, począwszy od jego młodości, poprzez pobyt w Wielkopolsce aż do śmierci. Jednak ekspozycja muzeum to nie tylko pamiątki związane z poetą. Przeplatają się one z obrazami m.in. szkoły włoskiej, holenderskiej, rzeźbami, antycznymi meblami w stylu neoklasycznym i bedeimaier, a także wyrobami rzemiosła artystycznego głównie z epoki romantyzmu. Po śmierci ostatniego potomka z Gorzeńskich, podupadły majątek zakupił Franciszek i Felicja Chełkowscy. Po ich śmierci dobra Śmiełowskie przejął ich syn Józef oraz jego żona Maria, dzięki której Śmiełów stał się miejscem kultu Mickiewicza. 
Na pierwszym piętrze pałacu mieści się Salonik Chełkowskich, gdzie zgromadzono materiały dotyczące Śmiełowa za czasów ich życia. Znajduje się tutaj wiele zdjęć i dokumentów pokazujących życie rodziny, a także obrazy, rysunki i grafiki z XVIII i XIX wieku.

Kiedy już zwiedziliśmy cały pałac i narobiliśmy wystarczającą ilość zdjęć udaliśmy się do parku. Weszliśmy do „Ogródka Zosi”, gdzie rosły zioła i tradycyjne kwiaty uprawiane za czasów Polski szlacheckiej. Dalej wędrowaliśmy ścieżkami, podziwiając skupiska różnorodnych drzew i krzewów aż doszliśmy do rekonstrukcji pomnika Mickiewicza z 1970 roku. Oryginał był postawiony przez Chełkowskich w 1931 roku, w setną rocznicę pobytu Mickiewicza w Śmiełowie, jednak w 1940 roku pomnik został zniszczony przez hitlerowców.

Niewątpliwe położenie pałacyku pośród pól i łąk otoczonego pięknym parkiem sprawia, że jest to miejsce jak z bajki. A fakt, że w tym miejscu spacerował Mickiewicz, czyni je jeszcze bardziej wyjątkowe.


Adam Mickiewicz















Zamek w Kórniku

Zamek w Kórniku

Fotki:Peter
Kiedy wracając z Koszut, zajechaliśmy do malej wioski Kórnik, nie spodziewałam się, że będzie wznosił się tutaj neogotycki zamek otoczony fosą, a wokół zamku będzie rozpościerać się duży park krajobrazowy.  Zamek należy do popularnych atrakcji okolic Poznania i tym razem nie było kameralnego zwiedzania.

Trochę historii. Początki zamku sięgają aż średniowiecza. Pierwszy pisemny akt o powstaniu budowli pochodzi z  1426r. Z jego pierwotnej postaci zachowały się do dziś stare mury i piwnice. Zamek przez lata zmieniał swoją formę w zależności w czyich rękach się znajdował. Na początku była to siedziba rodu Górków, jednego z najpotężniejszych rodów magnackich Wielkopolski , którzy rozbudowywali stopniowo pierwotny wygląd budowli. Wiek XVII nie był zbytnio łaskawy dla zamku.  Zaczął on podupadać z czasem jak kolejni jego właściciele zajęci byli innymi swoimi majątkami . Zamek ucierpiał szczególnie podczas potopu w latach 1655-1660. Kiedy majątek przejęła  Teofilia z Działyńskich, uczyniła ona z zamku prawdziwą rezydencję w barokowym stylu. XVI-wieczny ogród włoski przekształciła w park w stylu francuskim. Jednak to co dobre szybko się kończy i pod koniec wieku XVIII zamek znowu podupadł. Kiedy w 1826 roku zamieszkał tam Tytus Działyński budynek przeszedł kolejne metamorfozy. Tytus przebudował go w stylu neogotyckim zachowanym do dzisiaj.

Obecnie zamek pełni funkcję muzealne. Znajduję się tu również biblioteka. XIX wieczne wnętrza zamku zachowały się niemal bez zmian. Na dwóch kondygnacjach mieszczą się sale zamkowe dostępne dla turystów. Pokryte są one zabytkową posadzką, więc musieliśmy wciągnąć na buty jakieś cudaczne filcowe kapciuchy, o wiele za duże. Przynajmniej dla mnie.  W ten sposób spacer po zabytkowych salach zamienił się w szuranie, a raczej darmową floterkę podłogi. Wnętrza zamku wyposażone są w wielką liczbę różnego rodzajów eksponatów i pamiątek historycznych. W Sali herbowej znajduje się obraz Teofili czyli tzw. Białej Damy, z którą związana jest pewna legenda.

Po śmierci Teofili wśród okolicznej ludności ponoć zaczęto opowiadać, że około północy Teofilia schodzi z obrazu i przechodzi na taras zamkowy. Stamtąd o północy rycerz na karym koniu zabiera ją na przejażdżkę po okolicznym parku. Z pianiem pierwszego kura para rozstaje się i Teofilia wraca na płótno obrazu w Sali Herbowej. Jak dla mnie trochę dziwna ta legenda.

Po zwiedzaniu poszliśmy na spacer po parku, który w XIX wieku został przekształcony na park w stylu angielskim. Znajduję się tutaj ponad 3000 drzew i krzewów tworząc Arboretum Kórnickie, największe i najstarsze w Polsce. 










Dwór w Koszutach

Dwór w Koszutach

Muzeum Ziemi Średzkiej

Jadąc około 30 kilometrów trasą numer 11 od Poznania, dojechaliśmy do wsi Koszuty. W tej niepozornej małej miejscowość, która swoją nazwę zawdzięcza ponoć jeleniom „Koszutom”, skrywa się XVIII- wieczny modrzewiowy dwór. Kiedy przejechaliśmy na miejsce, przed wejściem od strony werandy bawiła się grupa dzieci, a w środku przygotowywano stół na przyjęcie gości weselnych. W sumie mieliśmy szczęście, bo nasza przewodniczka zdążyła oprowadzić nas po dworku i zostało nam jeszcze trochę czasu na spacer po parku. No, ale na razie o dworze. 

Prawdopodobnie został zbudowany dla Józefa Zabłockiego około 1760 roku. Ostatnimi zaś właścicielami była rodzina Rekowskich, która mieszkała tutaj do 1941 roku zanim została zmuszona przez Niemców do opuszczenia majątku. 
Od 1985 mieści się tutaj Muzeum Ziemi Średzkiej „Dwór w Koszutach”, ukazujący tradycje dworu szlacheckiego. Podczas naszego zwiedzania miałam wrażenie jakbyśmy przenieśli się w czasie do prawdziwego staropolskiego dworu. Wszystko było tutaj tak misternie odtworzone, z zadbaniem o najdrobniejszy nawet szczegół. Kiedy tak przechodziliśmy przez pokoje, podziwiając wystrój wnętrz, wydawało mi się, jakby właściciele dworu akurat wyszli , a my pod ich nieobecność oglądamy sobie posiadłość.  Przerzucona nocna koszula przez parawan w damskiej sypialni, otwarta gazeta na biurku jakby ktoś akurat czytał, czy zabawki w pokoju dziecinnym. To wszystko sprawiało jakby dwór rzeczywiście był zamieszkany. Tak jakby czas się w tym miejscu zatrzymał. Co mnie trochę zdziwiło i rozbawiło to słupek, czyli przenośny klozet ukryty za parawanem. Jak był zamknięty wyglądał jak zwykły stołek. Taka osobista toaleta z początku dwudziestego wieku.  Jaka szkoda, że takich miejsc jest tak mało, że tamte czasy odeszły i zostały tylko tak nieliczne pozostałości, rozrzucone po Polsce, niekiedy są to opuszczone i zapomniane ruiny, które niszczeją z roku na rok, że aż żal patrzeć. 
Dwór był ostoją polskości, siedzibą ziemiaństwa, gdzie kultywowano tradycyjne wartości, wierność i lojalność wobec rodziny i ojczyzny, honor i patriotyzm. To były fundamenty na których wyrastały kolejne pokolenie. Ludzie odeszli, czyli duchowa esencja dworu, już komuniści się postarali, żeby ci co przetrwali ciężkie czasy wojny i hitlerowskiej okupacji nie powrócili do swoich siedzib. Wyniszczyli to, co było piękne i wyjątkowe do końca.

Dwór w Koszutach, dzięki wielkiej pracy włożonej w odwzorowanie minionej przeszłości jest przynajmniej dobrze zachowanym wspomnieniem, które miejmy nadzieję nigdy nie zostanie zapomniane.

                   "W dworku ktoś przez noc całą tęsknotę wylewał 
                    I samotne pokoje odwiedzał w milczeniu.
                    Szumiały nad łzą każdą rozmodlone drzewa
                    Liście jak serca gubiąc w sennym zamyśleniu"
                                              Krzysztof Ćwikliński fr. Madonna Lyrica






















Copyright © 2016 Fashionable Trips , Blogger