Pokazywanie postów oznaczonych etykietą FASHIONABLE TRIPS. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą FASHIONABLE TRIPS. Pokaż wszystkie posty
Edynburg Pachnie Deszczem

Edynburg Pachnie Deszczem

 

Edynburg Szkocja

Edynburg odwiedziłam równo rok temu. Był to spontaniczny weekend na dobry początek roku i pierwszy trip z Grzesiem przed naszą wspólną eskapadą do Wietnamu.  Przyjechaliśmy jak było już ciemno, więc po odnalezieniu naszej kwatery zrobiliśmy sobie wieczorny spacer. Nie mogłam zobaczyć jeszcze miasta w pełni ale już mogłam stwierdzić, że będzie mi się tu podobać, nawet jak Edynburg szykował dla mnie nie lada wyzwanie…..

Ranek zawitał z cudowną aurą. Pochmurną aurą. Znacznie pochmurną aurą. No taką aurą, że pewnie będąc w Polsce nie chciałoby mi się wyściubić nosa z pod kołdry a co dopiero wystawić stopę poza mój własny metraż. Chmury to jednak rzecz normalna w styczniu, ale tu zaczęło lekko mżyć i wiać. Pogoda typowa na Wyspach.  Opuszczając pensjonat zadowolona że mam składaną parasolkę rozłożyłam ją dumnie tylko po to aby silny podmuch wiatru totalnie ją wykręcił i wylądowała zaraz w pobliskim koszu. Peszek.

Craigmillar Castle

Wyruszyliśmy do pobliskiego centrum handlowego poszukać jakiegoś śniadania. Wyboru zbytnio nie było więc pierwszy otwarty punkt serwujący coś ciepłego nie pozostawiał dużego wyboru. Co ja bym dała za choćby bułę z Subwaya po tym „śniadaniu”.  Opuszczając supermarket wyruszyliśmy zobaczyć ruiny zamku  Craigmillar, który jest jednym z najlepiej zachowanych średniowiecznych zamków Szkocji. W drodze na przystanek zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam nie kupując jednak  parasolki. Deszcz zaczynał mocno siąpić a my mieliśmy niezły kawałek potem do przejścia.  Jednak i  tak bardzo mi się podobało. Krajobraz edynburski był tak dla mnie inny od tych wszystkich południowych krajóweuropy i ich architektury.  Kamienne murki, łąki nawet w tej fatalnej pogodzie mnie nastrajały pozytywnie. Zamek znajduje się  ok. 4-5   km od miasta. Bardzo miła Pani, chyba mocno zaskoczona, że ktoś w ogóle pojawił się tutaj odpowiedziała na wszystkie pytania i mogliśmy wejść na teren zamku przez piękną, kutą bramę, przez która kiedyś przejeżdżała zapewne Maria Stuart. 

craigmillar castle
KUCHNIA GDZIE PONOĆ MIESZKAŁA MARIA

Królowa zatrzymała się tutaj raz po porodzie syna 20 listopada 1566 roku i została do 4 grudnia jako rekonwalescentka bo się pochorowała biedaczka.  Ponoć zajmowała wtedy  pomieszczenie kuchenne z racji tego że było mniejsze i znajdował się tam kominek dający więcej ciepła. Jednak niektórzy twierdzą, że zajmowała większe pomieszczenie we wschodniej części zamku.  W czasie  pobytu   zawarto za plecami Marii  tzw. „Craigmillar Bond” mający na celu zamordowanie jej męża Lorda Darnleya. Został on podpisany przez Sekretarza Stanu Marii, oraz kilku szlachciców. 

Sam Zamek powstał w późnym XIV wieku i jego twórcami była rodzina Prestonów. Cała jego budowa  rozciągnęła się na XV i nawet XVI wiek. W 1639 roku zmarł Sir Robert Preston i zamek przeszedł w ręce jego odległego kuzyna Davida Prestona, którego syn sprzedał potem zamek politykowi i sędziemu Sir  Johnowi Gilmor w 1660. Sir John kupił jeszcze sąsiadującą posiadłość  The Inch do której potem się przeniósł z rodziną  opuszczając Craigmillar.  Zamek został zrujnowany w 1775 roku, co prawda była propozycja odbudowy z myślą o królowej Victorii ale ona odwiedziła Craigmillar tylko raz i cały plan upadł. 

CRAIGMILLAR CASTLE

Spacer po zamku był idealną możliwością schronienia się przed deszczem i wyobrażenia sobie jego dawnej postaci. Odnalazłam oczywiście kuchnię z kominkiem gdzie ponoć miała przebywać Maria. Pomyślano nawet o atrakcji dla turystów i zostawiono duże szachy do zabawy. Ja umiem tylko w Warcaby grać jeszcze z dzieciństwa.  Deszcz i wiatr nie ustawał a nam trzeba już było porzucić średniowiecze i wrócić do miasta. Jak tylko dorwałam sklep z parasolkami od razu się zaopatrzyłam w porządną bo skończyły się przelewki. Krótki odpoczynek na ciepłej herbatce, spacer po centralnej części miasta, fotka przy kolejnym zamku i dalej w drogę dzielnicy Dean Village, która kiedyś stanowiła  oddzielną wioskę aż do XIX wieku kiedy to zostałą ona kupiona przez  Johna Learmontha. Powstał też most przez rzekę Leith. Na tym mostku wszyscy robią zdjęcia, więc to jest chyba najsłynniejsza sceneria fotograficzna jeśli chodzi o to miejsce. Gdyby pogoda dopisała byłoby jeszcze piękniej ale mnie ten zakątek Edynburga całkowicie zauroczył. 

DEAN VILLAGE
DEAN VILLAGE

DEAN VILLAGE SCOTLAND

DEAN VILLAGE EDINBURGH

Po krótkim spacerku udaliśmy się w stronę morza  ale robiło się już coraz ciemniej więc trzeba było zawrócić do centrum. Na ukończenie dnia spędziliśmy trochę czasu w księgarni Waterstones i przepadliśmy tam na trochę czasu. Łaziłam tylko góra dół zmieniając działy i zastanawiając się co kupić. Miło było zobaczyć na dziale Fantasy naszego Wiedźminia wyeksponowanego na półce. Dział dziecięcych bajek to było dopiero coś dla takiej fanki. Nie wspomnę o klasyce. Zdecydowałam się na książki typowo szkockie więc kupiłam dwie historyczne, oczywiście jedna o Marii Stuart a także szkockie bajki ludowe. Grześ również zakupił kilka ale coż jak się książki kocha to się z nimi wraca. Pamiętam jak tachałam kiedyś książki ze stanów. Musiałam dodatkową małą walizkę  na to wszystko kupić. Pomimo deszczu, wiatru no tak fatalnej pogody jakiej ja w Polsce rzadko doświadczam stwierdzam że było i tak świetnie i powrócę do Szkocji. Obym ogarnęła tylko ten ruch po innej stronie bo gdyby nie Grześ to pewnie bym się pogubiła w autobusach i przystankach.


EDYNBURG


EDYNBURG

EDYNBURG, SZKOCJA, EDINBURG, SCOTLAND

DODATKOWE INFO:

Koszt wejścia do zamku Craigmillar to 6 funtów

Jeśli chcecie obejrzeć film o Marii Stuart to w miarę dobrze trzymający fakty jest niedawny film z 2018 roku „Maria Królowa Szkotów”, choć filmy historyczne trzeba zawsze oglądać ostrożnie bo łatwo tu o przeinaczenie niektórych faktów, nadinterpretację i pominięcie niektórych wątków z racji ograniczonego czasu filmu.

Powstał też  serial „ Reign” w polskim tłumaczeniu „Nastoletnia Maria Stuart”, który jest całkowitą bajką fantasy. Mam wrażenie, że to wariacja wykorzystująca historyczne postacie do stworzenia czegoś dla nastolatków na wzór sagi „Zmierzch”. Oby  młodzież była świadoma tego faktu i nie czerpała wiedzy historycznej. Sam serial ogląda się całkiem przyjemnie. Ładni aktorzy, w tym Megan Follows jako Katarzyna Medycejska, ciekawie i wyraziście zagrana. Dobra Muzyka i piękne stroje, które są współczesną wariacją historyczną. Oprócz ramowych wydarzeń związanych z historią reszta to całkowita fikcja.



Moje Podsumowanie roku 2020. Czy na prawdę był taki zły?

Moje Podsumowanie roku 2020. Czy na prawdę był taki zły?

 


Kończy się rok 2020 i chciałam zrobić małe podsumowanie po raz pierwszy tutaj na blogu. Wiele osób pewnie czeka aż ten zakręcony rok się skończy i odejdzie w zapomnienie z powodu Covid-19.  W skali światowej i naszej krajowej to był ciężki czas szczególnie dla tych, którzy stracili bliskich przez wirusa,  pracę czy własny biznes. Ja osobiście do tej pory jeszcze nie zachorowałam i mam nadzieję, że do tego nie dojdzie zanim się zaszczepię. Moi bliscy również póki co są zdrowi i to jest dla mnie najważniejsze. 

Zacznijmy więc krótkie podsumowanie co dobrego wydarzyło się w tym wyjątkowym 2020 roku. 

STYCZEŃ – WYRUSZAMY….


 Moim nie tyle postanowieniem noworocznym co planem było zacząć więcej podróżować i początek stycznia zaczął się u mnie krótkim wyjazdem na weekend do Edynburga. Wyjazd był dzięki Grzesiowi, którego poznałam na portalu dla podróżników szukając kogoś na wyjazd do Azji. Grześ okazał się fajnym, zorganizowanym kompanem, zwiedził już pół świata więc miałam szczęście i utrzymujemy kontakt do dziś.

LUTY – NO TO LECĘ….




Kontynuując podróżniczy wątek w Lutym wyruszyłam pierwszy raz w życiu do Azji z plecakiem na plecach.  Razem z Grzesiem zwiedzaliśmy Wietnam i o moich wrażeniach obiecuje napisać niedługo. 


MARZEC – „ZOSTAJĘ W DOMU”

Kwarantanna narodowa. Coś nowego chyba dla nas wszystkich. Przywykliśmy do bezpiecznych czasów gdzie nic nam tu w kraju złego się nie dzieje. Baa, nawet w Europie przecież jesteśmy cywilizowani a wojny to są ale gdzie indziej. No niekoniecznie tak jest i może świat pogroził nam palcem razem z Naturą abyśmy trochę przystopowali i przestali tak eksploatować naszą planetę. Zostaliśmy w domu. Zamiast czołgów mamy niewidzialnego wirusa. Zaczęły się masowe zakupy, brak papieru toaletowego bo ludzie nie rozumieli po polsku jak im mówiono w Wiadomościach, że  sklepy będą otwarte i dostawy również będą. Zaczynam pracować zdalnie i prowadzić lekcje online w szkole językowej. Ciężkie doświadczenie ale współczuje tym co pracują w szkołach.


KWIECIEŃ – INTERNETOWA WIELKANOC I WZNIOSŁE WYZNANIA.

Kwiecień siedzieliśmy dalej oprócz pracy i zakupów. Wszystko zamknięte. Moja siostra obchodzi 30 urodziny w domu a znajomi nagrywają jej internetowy filmik z życzeniami. Kurierzy pracują pełną parą. Szanuje ich bardzo. Wielkanoc z komputerem na stole i telefonem gdzie łączymy się z rodziną. W Social Mediach sypią się lawinowo oświadczenia jak to wirus zmieni nasze podejście do wielu rzeczy i jak warto doceniać małe przyjemności. Tak, tak…. Ciekawe na jak długo. Osobiście przeszłam większą traumę życiową i walkę o zdrowie, że siedzenie w domu  z powodu wirusa dla mnie to pikuś . Obejrzałam mnóstwo starych filmów w tym czasie głównie nadrabiałam francuskie z Brigitte Bardot.  Swoją osobistą lekcję życiową odrobiłam kilka lat wcześniej. A i tak uważam, że II Wojna Światowa, latające bomby, rozstrzelania, obozy i terror przez 5 lat to był dopiero problem. Na dodatek głód i takie mrozy w zimie, że nawet nie wspomnę o braku węgla na opał. Ludzie jednak to przeżyli….


I WTEDY PRZYSZEDŁ MAJ…….



Maj zawitał i nadzieja na powrót do normalności nastała. Powoli zaczęły się otwierać galerie i restauracje. Mimo wszystko ja nie pędzę na żadne zakupy. Za to kupiłam sobie rower. Online.

CZERWIEC – WRACAM NA PARKIET



Po trzech miesiącach wracam na zajęcia taneczne. Trochę dziwnie ale cieszę się, że mogę znowu tańczyć i się poruszać. Częściowo pracuje już normalnie.

LIPIEC- PIERWSZY WYJAZD



Odwiedzam mój ukochany Poznań z koleżanką. Całą rodziną wyjeżdżamy na krótki kilkudniowy wypad do naszych wschodnich sąsiadów. Zwiedzamy kilka miast na Litwie. Cały trip opisany w oddzielnym poście.



LIPIEC/SIERPIEŃ - NO I JADĘ DALEJ.......

Kolejny samochodowy wypad. Niestety ograniczenia w podróżowaniu znaczne więc jadę tam gdzie można bez testów. Przez Węgry do Chorwacji, krótki przystanek w Słoweni i kawałek Włoch. Wszystko „szyte” na bieżąco w zależności od pogody.

WRZESIEŃ – POWRÓT DO PRACY I "URODZINOWA DZIEWCZYNA"



Zmiana miejsca pracy. Pandemia trochę pokrzyżowała plany i przykróciła zajęcia ale dalej robię to co wcześniej. No i obchodzę 35 urodziny. AA i jeszcze ważna rzecz. Dostaję nową huśtawkę od rodziców.



 PAŹDZIERNIK /LISTOPAD  „ZAMASKOWANI” I SESJA W PARKU





Ograniczenia i maseczki. Jedni się burzą, drudzy szanując swoje zdrowie i innych przestrzegają i stosują się do zaleceń.  Cudowna jesienna sesja z Moniką w Łazienkach.


GRUDZIEŃ – ŚWIĄTECZNY CZAS RAZEM, JO SZUKA STAROCI.....I ZNAJDUJE.




Dużo czasu z rodziną, rozwijanie kolejnych pasji – malowanie. Ręczne malowane przeze mnie kartki dla dalszej rodziny wysyłamy na święta. Zbieranie „staroci” czyli antyków z poprzednich dekad. Udane łowy- stara maszyna, telefon i antyczny sekretnik. Rozwijanie swojego stylu i kolejnych zainteresowań. Boże Narodzenie w najbliższym rodzinnym gronie.

2020 GOODBYE/ WELCOME 2021                                               

Ten rok pokazał mi, że życie jest nieprzewidywalne pod każdym względem. Nie ma co robić dalekosiężnych czasem planów  i „nastawiać się” na coś bo los bywa przewrotny. Życie to sinusoida która przynosi dobre i fajne rzeczy ale też potrafi nieźle dać w kość. Nie uważam, żeby ten rok był dla mnie zły, wręcz przeciwnie dla mnie był po prostu „wyjątkowy”. Podczas gdy inni marudzili o ograniczonych podróżach i zwiedzaniu naszej Polski (głównie insta podróżnicy marudzili bo na Bali nie polecieli czy w inne tego typu wyjazdy) ja zobaczyłam wyjatkowo dużo jak na swoją miarę i cieszyłam się z każdego miejsca, czy to Polska, Europa czy inny kontynent. Doświadczyłam radości i szczęścia jak i smutku czy rozczarowania.  Przede wszystkim ludzie mnie rozczarowali. Zakończyła się bez słowa moja „babska znajomość”. Osoba okazała się chyba kimś zupełnie innym niż próbowała pokazać. Zawiodłam się, ale czasem lepiej jak coś  nieprawdziwego i fałszywego się skończy niż trwać przy kimś kto nic z siebie nie daje a tylko chce brać i wtedy jesteś potrzebna jak ta osoba coś potrzebuje od Ciebie.

Nie wiem co przyniesie kolejny rok, liczę się z tym, że może być gorzej. Wiem już teraz, że nie wyjadę w lutym do Azji na kolejną wyprawę z plecakiem. Nie ubolewam nad tym, odwiedzę innym razem po prostu. Skutki po pandemii mogą i tak dopiero nastąpić. Mogę stracić pracę, zachorować albo meteor mi na głowę spadnie. Jednak nie myślę o tym. Są rzeczy, które chciałabym aby ujrzały światło dzienne w nadchodzącym roku. Czy się uda?? Mam nadzieję, wszystko w końcu zależy ode mnie i odrobiny szczęścia. Jednak najważniejsze jest zdrowie fizyczne jak i psychiczne moje i mojej rodziny. Jak to będzie to reszta się jakoś ułoży.

Zawsze trzeba szukać pozytywnych stron. Ja mam taki słoik do którego wrzucam najdrobniejsze nawet miłe rzeczy. Polecam Wam, jak słoik się zapełni a my będziemy chcieli ponarzekać jaki to beznadziejny rok/ miesiąc czy tydzień to radzę spojrzeć i poczytać wtedy …

Życzę Wam jak najwiecej pozytywnych wrażeń w  nadchodzącym roku…..

Do zobaczenia w 2021

Buziaki,

Wasza  Jo

 


 


Skansen w Sierpcu, czyli filmowe tło dla wielu produkcji. Plus Wideo

Skansen w Sierpcu, czyli filmowe tło dla wielu produkcji. Plus Wideo

Niczym Zosia z "Pana Tadeusza"

 Skansen w Sierpcu odwiedziłam dokładnie osiem lat temu. Można zobaczyć w archiwalnym wpisie. Czy ja dużo się zmieniłam??? ;-)  Teraz wybrałam się  z siostrą.  Nabrałam ochoty po obejrzeniu serialu Stulecie Winnych znowu zobaczyć skansen i przenieść się w sielsko wiejskie klimaty. Pogoda nam dopisała a ludzi nie było dużo. Na szczęście. Z powodu pandemii nie było opcji zwiedzania z przewodnikiem. 

Kiedy wejdzie się już na teren skansenu,  minie pierwsze kapliczki  to na naszej drodze zwiedznia najpierw pojawi się  Karczma razem z zagrodą kowala i kuźnią. W Polsce pierwsze karczmy pojawiały sie już w okresie średniowiecza. Kiedyś to władca decydował i nadawał prawo do prowadzenia karczmy szlachcie bądź duchowieństwu.  Było to miejsce gdzie podróźni mogli zatrzymać się w czasie podróży, zjeść i przespać noc. Później karczmy rozwinęły się w miejsca gdzie kwitło życie towarzyskie. Był to już nie tylko przystanek w czasie podróży a miejsce do zabaw, spotkań czy zawierania umów. Czasem bywało też niebezpiecznie na skutek nadużywania alkoholu  dochodziło do bójek. Jednak co warto zauważyć w karczmnie pochodzenie nie miało znaczenia. Wszyscy byli równi. Mógł tu przyjść zjeść i szlachcic i chłop.

Karczma przeniesiona ze wsi Sochocin to jeden z pierwszych budynków przeniesionych do Skansenu. Zbudowana została w XVIII wieku. Wykorzystano ją w kilku filmach. Nagrywano tu sceny do "Ogniem i Mieczem", "Pana Tadeusza" oraz serial S"Hej zable w Dłoń"

Przechodząc dalej dojdziemy do ślicznego Dworu z Bojanowa. Uwielbiam Dwory, to taka nasza staropolska tradycja. Szkoda, że wojna i czasy powojenne tak zniszczyły piękne niegdyś polskie dwory. Sama chciałabym kiedyś mieszkać w takim dworku. Ten jest wyjątkowo pięknie wyposażony. Kiedy przejdziemy przez drzwi frontowe i sień dojdziemy do ślicznego salonu gdzie głównie koncentrowało się życie towarzyskie rodziny. Ze względu na przyjmowanie gości właśnie w salonie znajdowały się zawsze najlepsze i najpiękniejsze sprzęty; wygodne wyściełane meble, cudny fortepian na którym miałam ochotę zagrać, serwantki z  drogimi bibelotami a także kominek. Nie mogło zabraknąć też sypialni z ogromnym łożem (przy którym stoi uroczy porcelanowy nocnik), Gabinetu, gdzie spotykało się męskie grono na cygaro i brandy aby porozmawiać o polityce, polowaniach czy pograć w karty bądź szachy. Za Gabinetem znajduje się Kancelaria gdzie pracował Pan Domu, dbał o sprawy majątku, wydawał polecenia rządcy, przyjmował oficjalistów, włościan i innych interesantów. Kuchnia gdzie wypiekano różne staropolskie specjały razem ze spiżarnią też miała swoje miejsce. 

Oczywiście Dworek również stanowił tło filmowe dla filmów. Ponownie "Ogniem i Mieczem", "Przeprowadzki" oraz "Przez Piekło dla Hitlera"

Opuszczamy to urocze miejsce i zachaczamy o XVIII- wieczny kościółek z miejscowości Drążdżewo. Tu kręcono sceny z serialu Stulecie Winnych. Później wkraczamy w głowną Aleję skansenu przy której stoją wiejskie zagrody przetransportowane z różnych części Mazowsza. Tak jak kilka lat temu nie mogłam ponownie nie usiąść na ławeczce przy niebieskiej Zagrodzie  z Izdebna Kościelnego. Należała ona do średniozamożnego chłopa. Istniały różne mity odnośnie tego niebieskiego koloru. Pierwszy to że miał odstraszać robactwo. Drugi, że mieszka tu panna na wydaniu. Te dwa mity obalił Pan z obsługi skansenu którego zaczepiłam na naszej drodze zwiedzania. Mówiłam, że ja sobie poradzę nawet bez przewodnika. No i uwielbiam zagadywać ludzi. Uprzejmy Pan mi wyjaśnił, że kolor to zwykły przypadek. Dawniej kobiety dodawały do prania barwnik ultramaryna. I ten oto barwnik kiedyś przypadkiem dostał się do wapna. Najwyraźniej ludzie pragnęli jakiegoś koloru w życiu i tak zostało. W tej zagrodzie znajdziemy również budynki dla zwierząt, stodołę i pasiekę.

Kolejna "niebieska" zagroda  z początku XX wieku pochodzi z Czermna. I tutaj urzekły mnie kwiaty posadzone w małym ogródeczku. Te kolory cudnie odbijały się od domku. Cała zagroda nalezała kiedyś do wielopokoleniowej rodziny. Wystrój był bogato ozdobiony w charektyrystyczny sposób dla regionu z którego pochodził. Zagroda z niewielkim białym domkiem to urządzona szkoła z izbą dla nauczyciela. 

Kolejna o której chce Wam wspomieć to oczywiście serialowy dom rodziny Winnych z serialu. Cała zagroda pochodzi ze wsi Dzierżążnia i ta zagroda należała do zamożnego chłopa. Wystrój wnętrza pochodzi z lat 20-tych XX wieku. Nie mogłam sobie odmówić posiedzenia na ławeczce jak bohaterki serialu. Zdarzyło się Wam podróżować po miejscach gdzie kręcono filmy?  Oczywiście jak dorwalam "mojego" prywatnego przewodnika czyli sympatycznego Pana nie mogłam nie podpytać go o serial i inne produkcje telewizyjne.  Powiedział że sceny krecone są tylko na zewnątrz. Nie udostępniają wnętrz. Jedyne co produkcja może zrobić od środka to nagrać scenę z okna od wewnątrz jak potrzebują takie ujęcie. Tutaj obsługa bardzo o to dba, więc pilnują aby nic nie zostało naruszone bądź uszkodzone. Wszystkie wnętrza to już studio telewizyjne. Jeśli nagrywane jest coś w skansenie to turyści mogą zwiedzać. Wyłączone są tylko te obiekty gdzie jest nagranie, ale można sobie z daleka podpatrzeć jak kręcą. Chwilę żeśmy odpoczęły, poganiałam kozy i kury i ruszyłyśmy dalej. 

Mijałyśmy kolejne domki aż doszłyśmy do kolejnego Dworu z Uniszek Zawadzkich. Była to początkowo wiejska siedziba rodziny drobnoszlacheckiej. Wnętrze jest wyposażone w sprzęty i pamiątki historyczne z okresu powstania styczniowego. Dwór różni się od poprzednego nie tylko wyglądem zewnętrznym ale i wewnętrznym. Meble jak i pomieszczenia znacznie się różnią ale zostawiam to Wam. Przyjedźcie sami porównać i dajcie znać który bardziej się Wam podoba.  Na samym końcu dotarłyśmy do Zespołu Wyszogrodzkiego w skład kórego weszły zagroda rodziny Koperów z Rębowa, druga zagroda rodziny Bogdanów, oraz chałupa bezrolnego chłopa ze wsi Bolino.  Przyznaję, że w zagrodzie rodziny Koperów postanowiłam zrobić małe porządki przed domem i złapałam się za miotłę. Jak obejrzycie mój filmik to zobaczycie. Spacerując po ich sielskim ogródku czułam się trochę jak Zosia z Pana Tadeusza. 

Zostawiam Was przy ostanim najdalej wysuniętym obiekcie skansenu czyli Wiatraku z Zalesia. Tego typu wiatraki potocznie nazywano "Koźlakami" ze względu na solidną, nieruchomą podstawę młyna zwaną "Kozłem" Była to najpopularniejsza forma młyna wietrznego na Mazowszu. Ostanie "koźlaki" powstały w pierwszej połowie XX wieku.

Zachęcam Was do obejrzenia filmu. Tam więcej pięknych ujęć i miejsc o których pisałam. Byliście w Sierpcu? Polecicie mi jeszcze jakieś fajne wiejskie i dworkowe klimaty? Jestem ciekawa czy jest tu ktoś kto uwielbia "przeszłość" jak ja.

Buziaki,

Wasza Jo




Zagroda z Ostrowa czyli wiejska szkoła

Udało mi się odtworzyć zdjęcie z przed ośmiu lat. Siedziałam wtedy w niebeiskiej sukience na tej samej ławce.

Zagroda z Czermna i boskie kwiaty


Na słynnej ławeczce u Winnych


Serialowy dom rodziny Winnych


Dwór z Uniszek Zawadzkich




Zagroda z Rębowa


Małe porządki









Copyright © 2016 Fashionable Trips , Blogger